Rafał Piłat opowiada o wzornictwie przemysłowym, początkach przygody z designem, poszukiwaniu inspiracji i wyzwaniach.
JAK ODPOWIADASZ NA PYTANIE CZYM SIĘ ZAJMUJESZ?
Odpowiadam, że jestem projektantem przemysłowym, co zwykle rodzi kolejne pytania i chyba nigdy nie udało mi się od razu zrozumieć, co robię. Zwykle pada pytanie: "Co projektujesz?". Niektórzy pytają, jakie produkty projektuję, a są też tacy, którzy mogą zapytać, czy projektuję np. jakieś wzory, bo przecież design to wzory! Odpowiadając, zwykle uzupełniam swoją wypowiedź o informację, że projektuję produkty. Tu pojawia się kolejne pytanie: "Jakie produkty?". Trudno sprecyzować, bo nie ma jednej grupy produktów, więc licząc na błyskotliwość pytającego, zwykle proszę go o rozejrzenie się po sali i zastanowienie się, jakie produkty, według niego, wymagają projektowania. Zazwyczaj większość osób łapie się na tym, że wszystko wokół faktycznie musiało być wcześniej przez kogoś zaprojektowane.
KIEDY ZACZĘŁA SIĘ TWOJA PRZYGODA Z DESIGNEM?
Moja przygoda z typowym designem zaczęła się od pierwszych doświadczeń w branży kreatywnej. Zanim zacząłem projektować produkty, pracowałem jako grafik 2D. Miałem też hobbystyczne doświadczenie z grafiką 3D, natomiast rzeczy, które robiłem, były wykonywane głównie dla agencji reklamowych. Dzięki zbiegowi okoliczności zacząłem brać czynny udział w budowaniu marki firmy znajomego, którego poznałem na studiach. Wyemigrował on z Polski i założył w Hongkongu firmę pośredniczącą w sprzedaży elektroniki użytkowej do Polski. W pewnym momencie firma stanęła na rozdrożu i nie była w stanie sprzedać więcej elektroniki, którą oferowali wszyscy dookoła. Zastanawialiśmy się, co z nią zrobić. Potem była próba uruchomienia wewnętrznego biura projektowego w Hongkongu, z marnym skutkiem - udało się wdrożyć kilka produktów, ale wyglądały one bardzo przeciętnie i wręcz powielały schemat wizerunkowy taniej elektroniki sprowadzanej z Chin. Było jasne, że nie tędy droga. Po kilku rozmowach na ten temat padła propozycja otwarcia wewnętrznego biura projektowego w Polsce, które miało realizować projekty dla firmy matki. Ze względu na to, że cały czas byłem związany z branżą kreatywną, zaproponowano, abym stanął na czele takiego biura i zbudował zespół projektowy. Moja przygoda z wzornictwem zaczęła się od założenia firmy, która obsługiwała firmę zewnętrzną i zebrania zespołu, który byłby w stanie zaoferować coś, co wyglądało jak produkt europejski, a było produkowane w Chinach i mogło konkurować z tym, co było obecnie dostępne na rynku małej elektroniki.
CZYM JEST DLA CIEBIE WZORNICTWO PRZEMYSŁOWE?
Pierwsze słowo, które przychodzi mi na myśl to, że jest to forma rzemiosła. Jako firma składająca się z dwóch osób bardzo nie lubiliśmy być postrzegani jako artyści i myślę, że cały czas z tym jesteśmy. Dzisiaj dystansujemy się od tego wyobrażenia, że projektant wzornictwa to artysta, co jest sednem i punktem, który wyróżnia nas spośród innych firm projektowych w Polsce. Chcemy podchodzić do tematu projektowania całościowo, czyli decydując się na współpracę z kimś. Jesteśmy w stanie zaoferować nasze usługi nie tylko w kontekście projektowania wizualnego i koncepcji produktu, ale także przygotowania do produkcji, nadzoru nad wdrożeniem i pomocy w tematach, które pojawiają się na etapie realizacji. Mówiąc o rzemieślniku, mam na myśli eksperta w swojej branży, kogoś, kto stawia na precyzję wykonania, na stworzenie i zaprojektowanie czegoś przemyślanego, ma w głowie aspekt wizualny, ale tak naprawdę myśli o stworzeniu produktu dopracowanego nie tylko w aspekcie wizualnym, ale także w każdym innym.
KIEDY WIĘKSZOŚĆ LUDZI SŁYSZY HASŁO "STUDIO PROJEKTOWE", WYOBRAŻA SOBIE GRUPĘ LUDZI POCHYLONYCH NAD SZKICEM I NA TYM NAJCZĘŚCIEJ SIĘ KOŃCZY, A TY DZIAŁASZ KOMPLEKSOWO, CZY ODCZARUJESZ TEN OBRAZ?
Tak i nie!!! W pewnym momencie musisz wziąć kartkę papieru i jakoś zwizualizować swój pomysł. Można też od razu przenieść go do programu komputerowego, natomiast najbardziej skomplikowane projekty wymagają wspólnego zastanowienia i dyskusji, dlatego obraz kogoś skupionego nad projektem czy kartką papieru, nawet "stockowym" zdjęciem - na pewno coś w tym jest! Co najbardziej zaskakujące, ta część pracy stanowi niewielki procent naszej całkowitej aktywności. Widać to wyraźnie na przykładzie praktykantów, którzy przychodzą do naszego biura i kiedy trafiają na rzeczywistość. Są zaskoczeni i rozczarowani, bo to co widzą nie pokrywa się z ich wyobrażeniami o tym, jak wygląda praca projektanta. Wtedy okazuje się, że nie ma pół roku na opracowanie artystycznej wizji projektu. Liczy się każdy dzień, rozwiązywanie problemów na bieżąco i często podejmowanie ryzyka związanego z wyborem konkretnej ścieżki, którą należy sprawdzić, aby rozwiązać dany problem w projekcie. 90% codzienności projektanta to rozwiązywanie problemów związanych z realizacją pomysłu, a 10% to kreatywna, najfajniejsza część, w której się tworzy i projektuje.
JESTEŚ W BRANŻY KREATYWNEJ OD KILKUNASTU LAT, CZY PO TAKIM CZASIE NADAL MOŻESZ MIEĆ ŚWIEŻE POMYSŁY?
Oczywiście!!! Kiedyś usłyszałam myśl, która nie daje mi spać, że twórca - niezależnie od branży - jest tak dobry, jak jego ostatnie dzieło. Myślę, że jest to maksyma, która zawsze jest obecna z tyłu mojej głowy, gdy siadam do projektu i chcę, aby każdy następny był bardziej rozwinięty od poprzedniego. Patrząc z perspektywy ostatnich kilku lat i tych projektów, które tworzyłam, bardzo staram się, aby każdy kolejny rzeczywiście wnosił coś nowego do mojego rozwoju i przekładał się na bardziej dopracowane koncepcje. Inspiracji szukam cały czas, również w miejscach, których wcześniej nie odwiedziłam lub w których nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby tam szukać.
SKĄD CZERPIESZ INSPIRACJĘ?
Nauczyłam się, że inspiracja może przyjść w każdej chwili - myśl, zapach czy subtelnie usłyszane słowa. Tutaj jako przykład mogę przytoczyć historię z ostatniego projektu, kiedy to podczas jazdy UBER-em, w zupełnie przypadkowej rozmowie z kierowcą padło słowo klucz, które zainspirowało mnie do stworzenia pewnej koncepcji dla naszego klienta. To pokazuje, że ktoś może być projektantem nawet jeśli nie siedzi przy swoim biurku i nie myśli o projekcie. Po przeczytaniu briefu zaczyna się proces twórczy. Nawet jeśli się tego nie chce, to myśli krążą wokół tematu. W procesie twórczym największa trudność dotyczy czasem pozornie banalnych projektów. Najtrudniejsze są momenty, kiedy projektant ma widmo terminów, w których trzeba kreatywnie podejść do tematu i wyrzucić z siebie dobry pomysł. Gdy szuka się inspiracji na siłę, ta nie chce przyjść. Uczy to, że czasem trzeba zmierzyć się z zadaniem w inny sposób niż licząc, że jakiś ciekawy pomysł po prostu przyjdzie do głowy. Czasem trzeba przepracować temat, przeanalizować wszystkie dostępne dane i pozwolić, by koncepcja powstała nieco bardziej metodycznie.
JAKIE PROJEKTY LUBISZ NAJBARDZIEJ?
Te, które są zagadką i stawiają przed projektantem prawdziwy problem do rozwiązania. Nie lubię projektów prozaicznych. Największą frajdę sprawia mi zajmowanie się skomplikowanymi przypadkami. To moment, w którym projektant staje przed ograniczeniami projektu, próbuje się w nich poruszać i znaleźć wyjście lub obejść jakąś trudność w najbardziej kreatywny i optymalny sposób. Widząc, że jakieś rozwiązanie działa po testach i prototypowaniu, a powstało dzięki dedukcji, analizie i metodycznemu podejściu, mam największą satysfakcję. Można powiedzieć, że praca projektanta przypomina pracę detektywa, który rozwiązuje zagadkę, w tym przypadku poprzez rozwiązywanie problemów, które stawia przed nami projekt.
W TYM ROKU MIJA 8 LAT OD PRZYZNANIA IF PRODUCT GOLD AWARD, NAGRODY NAZYWANEJ OSCAREM DESIGNU. BYLIŚCIE PIERWSZYM STUDIEM W POLSCE, KTÓRE OTRZYMAŁO TĘ NAGRODĘ. CO CZULIŚCIE, GDY DOWIEDZIELIŚCIE SIĘ, ŻE TRAFIŁA ONA W WASZE RĘCE?
Wielkie szczęście! Nie wierzyliśmy, że to się stało, bo po cichu liczyliśmy na to samo wyróżnienie w postaci iF, a udało się zdobyć złoto, które po raz pierwszy przyznano nie tylko polskiemu studiu, ale i polskiej firmie, bo DICE+ powstało razem z Game Technologies, odpowiedzialnym za ten produkt. To dało nam niesamowitego kopa i zbudowało naszą wiarę, że jesteśmy właściwymi ludźmi na właściwym miejscu. Udało się zrobić coś, czego nie zrobiła żadna polska firma przez ponad 50 lat, odkąd istnieje ten konkurs. To było jak wejście na górę, o której mówi się, że jest trudna do zdobycia, a okazuje się, że jest w zasięgu każdego z nas i można ją pokonać nawet w dwuosobowym zespole.
CZY DOBRY DESIGN MOŻE POMÓC W SPRZEDAŻY?
Oczywiście!!! Gdyby tak nie było, projektanci nie byliby potrzebni. Poza tym na rynku mielibyśmy produkty źle zaprojektowane, nieprzemyślane lub po prostu brzydkie. Staramy się tłumaczyć klientom, którzy się do nas zgłaszają lub tym, do których przychodzimy z ofertą, że w każdej branży i w każdym produkcie jest miejsce na dobry design. Nie mówię tu tylko o wyglądzie, ale o całym przemyślanym projekcie, optymalnej strategii wdrożenia, zaplanowaniu cyklu produktu i jego dalszego rozwoju. Na design należy patrzeć przez pryzmat inwestycji w projekt i rozwój firmy. Myślę, że gdyby zapytać naszych klientów, to zdecydowana większość z nich byłaby gotowa potwierdzić, że dobrze zaprojektowany produkt przekłada się na lepszą sprzedaż i korzystniejsze postrzeganie marki niż w przypadku produktu zwykłego, generycznego i nieprzemyślanego.
CO PORADZIŁABY PANI POCZĄTKUJĄCYM PROJEKTANTOM, KTÓRZY ZACZYNAJĄ PRZYGODĘ Z DESIGNEM?
Myślę, że młodym projektantom potrzeba trochę więcej pokory, skromności i determinacji do ciągłego zgłębiania tematów związanych z projektowaniem. Mając doświadczenie we współpracy z młodymi ludźmi, choćby podczas staży, często okazuje się, że próbują oni tłumaczyć brak doświadczenia czy wiedzy w danej dziedzinie tym, że są artystami, a artysta może sobie pozwolić na takie zachowanie. Ja tak nie uważam!!! Trzeba brać odpowiedzialność za to co się robi, bo nie sztuką jest coś zaprojektować, sztuką jest to wdrożyć i wziąć projekt na swoje barki. Wielu młodych projektantów próbuje uciec od tej odpowiedzialności i uważa, że mogą być dobrzy, skupiając się tylko na części zadania, np. dbając o stronę wizualną, podczas gdy dodatkowa wiedza o tym, jak dana rzecz powstaje lub jakie są ograniczenia dostępnych technologii, co można zrobić, a czego nie, wbrew pozorom nie ogranicza, ale powoduje, że rozwiązania danego problemu szuka się w sposób logiczny, eliminując na początku procesu projektowego pomysły niemożliwe lub nietechnologiczne. Kiedy rozmawiam z młodymi ludźmi, przytaczam czasem przykład z życia wzięty, pokazujący, jak krótkowzroczne może być myślenie, że praca projektanta kończy się na projekcie koncepcyjnym. Powiedzmy, że jesteś prawdziwym mistrzem projektowania, a twój projekt trafia do projektanta mechanika, który niekoniecznie wie, co robi. Co się stanie, gdy osoba ta powie, że tego produktu nie da się wykonać w sposób, w jaki go zaprojektowałeś, choć w rzeczywistości jest to możliwe? To są realne sytuacje, z którymi mieliśmy do czynienia w wielu projektach. Inżynierowie klienta nie potrafili lub nie chcieli zająć się tym, jak będzie wyglądał produkt końcowy. Często słyszeliśmy "to niemożliwe" lub "to jest zbyt trudne w produkcji". Warto mieć tego "asa w rękawie", który pozwoli obronić własny projekt, wskazać rozwiązanie danego problemu i powiedzieć - tak, da się to zrobić w ten czy inny sposób. Z tego powodu radziłbym młodym projektantom trochę pokory, podejścia do projektów holistycznie, z perspektywy rozwiązywania problemów, a także brania odpowiedzialności za to, co tworzą. Nie bójcie się popełniać błędów, bo to naturalna część procesu uczenia się. Umieć się do nich przyznać, wyciągnąć wnioski i będąc bogatszym o te doświadczenia, projektować jeszcze lepiej.
"Projektowanie Produktu"